Gry planszowe? Tak! – Polska zakochała się na nowo w grach planszowych, to pewne. Półki sklepowe uginają się od najróżniejszych propozycji, a bary, centra kultury oraz szkoły coraz częściej zapraszają na wieczory z dobrą planszówką. I raduje mnie to tym bardziej, że za zamierzchłych czasów mojej młodości Waterloo, Magia i Miecz, Zew Cthulhu czy Warhammer Fantasty Roleplay stanowiły razem dosłownie moje drugie życie. To jednak nie wszystko.
Liczba konwentów i festiwali dla entuzjastów offline’owego grania nieustannie rośnie, a producenci gier planszowych, w tym twórcy niezależni, co rusz wymyślają nowe koncepty. Nic więc dziwnego, że wydawcy i dystrybutorzy robią dziś o wiele większy biznes niźli jeszcze 10 lat temu, skoro konsumenci stale łakną nowości, generując sprzedaż o 25-40% większą rok do roku. Spójrzmy choćby na światowy festiwal gier planszowych w niemieckim Essen Internationale Spieltage SPIEL – tylko tam odbywa się kilkaset premier, lukratywnie zwielokrotniających obroty produktów.
Media huczą o renesansie i słusznie – ludzie po czasie spędzonym przed wyświetlaczami monitorów, smartfonów i tabletów potrzebują odświeżenia kontaktów osobistych. Planszówki są ku temu idealnym pretekstem, skupiając w jednym miejscu całe grono znajomych. Ponadto, angażują w rozwiązywanie małych i dużych problemów, dają frajdę z osiągania kolejnych sukcesów, a pomiędzy rundami rywalizacji i zabawy pozostawiają pole do radosnej rozmowy. Ich powrót do łask w dobie cyfryzacji, social mediów, kultury ikonizacji i virtural-reality może i ma charakter paradoksalny, ale na pewno nie jest bezzasadny.
Odzyskanie świetności grom planszowym zajęło ponad dekadę. Od wiecznie popularnych warcabów, szachów i chińczyka dotarliśmy do szerokiej palety nowych tytułów, z miesiąca na miesiąc zyskujących coraz to większe rzesze fanów. Obecnie możemy cieszyć się już ogromnym zróżnicowaniem pozycji – klimatycznym i tematycznym, ale też pod względem filozofii rozgrywki. Począwszy od edukacyjnych quizów i konkursów wiedzy, przez typowe party-games, po wyścigi z nutką losowości czy też strategiczne przygody oparte na rozwoju, ekspansji terytorialnej i wydobywaniu surowców. Znajdziemy gry ze skrzętnym wykorzystaniem kart, czerpiące z dobrodziejstw liczącej się w świecie marki lub uniwersum, jak również zupełnie świeże tytuły.
Rynek gier wideo nie pozostaje obojętny wobec rosnącej mody na granie offline. Kickstarter powoli staje się mekką dla twórców, którzy pragną spełnić swoje planszówkowe marzenia, a game jamy – niegdyś dedykowane wyłącznie tworzeniu gier wideo – przykładem Nordic Game Jamu otwierają się na ludzi bez zacięcia programistycznego. Gdzieś obok, z cienia wychodzą zaś pełnoprawne mistrzostwa gier planszowych (board-sport na wzór e-sportu?), w których już dziś (Warhammer: Inwazja, Osadnicy z Catanu, Carcassone) Polacy osiągają naprawdę dobre wyniki.
Słowa podsumowania muszą więc być hurraoptymistyczne. Polska zaczyna żyć grami planszowymi, a tutejsi kreatywni twórcy (nierzadko garażowi) realizują pomysły, które podbijają serca nie tylko graczy nad Wisłą, ale też cały zachód Europy i Stany Zjednoczone. Kolejka, Superfarmer, K2, Robinson Crusoe to ledwie parę tytułów, które doczekały się wielu wersji lokalizacyjnych, zbierają laury na zagranicznych konkursach i sprzedają się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy.
Pytanie o gry planszowe. Co czeka nas w najbliższym czasie? Rynek board games od 6 lat wykazuje stały wzrost, więc wszystko wskazuje na to, że przed nami rekordowo wysokie sprzedaże, jeszcze piękniejsze oprawy graficzne, jeszcze bardziej wciągające fabuły, jeszcze bardziej skomplikowane rozgrywki i jeszcze więcej dobrej zabawy. Koniec końców po drugiej młodości czas na dojrzewanie! My w agencji odkopaliśmy zaś niedawno legendarnego Cyberpunka 2020, który z pomocą warszawskiego CD Projekt RED wciągu najbliższych lat zacznie podbój rynku gier wideo.
A Ty w co bawisz się teraz offline?